O okolice oczu zaczęłam dbać stosunkowo nie dawno. Początkowo nie wiedziałam jaki krem pod oczy wybrać, dopiero gdzieś na jakimś forum przeczytałam wpis jakieś kosmetyczki, która młodym dziewczynom polecała nie ciężkie kremy pod oczy, ale lekkie i delikatne żele. "Uzbrojona" w taką wiedzę wybrałam się na poszukiwania i takim sposobem w moje łapki wpadł żel FlosLek. Pierwszy mój żel pod oczy był z arniką, kolejny ze świetlikiem i babką lancetowatą. Przyznam się, że wyrobienie nawyku codziennej pielęgnacji skóry wokół oczu wymaga ode mnie sporo pracy, ale powoli wychodzimy na prostą ;)

Żel można kupić albo w tubce z cienkim aplikatorem albo w małym, białym słoiczku z odkręcanym wieczkiem. Ja mam w tym drugim opakowaniu, którego plusem jest to, że nie muszę go rozcinać by wykorzystać kosmetyk do samego końca.

Kosmetyk ma typowo żelową konsystencję, ma kolor przypominający nie za mocno zaparzoną zieloną herbatę.

Sprawy techniczne omówione, więc czas na działanie :) I tu nie mam żadnych zastrzeżeń!

* łagodzi podrażnienia wokół oczu
* delikatnie napina skórę
* rozświetla
* likwiduje opuchliznę
* przynosi ulgę zmęczonym oczom

Moim zdaniem jest to kosmetyk bez wad i jak tylko się skończy to na pewno kupię następne opakowanie :) I Wam również z całego serca polecam! Bo warto :)