Mężu mój wybacz ale, zakochałam się... To miłość od pierwszego wejrzenia i nałożenia. Musisz mnie zrozumieć, ale oprócz Ciebie jest jeszcze Dermablend :) Gdy go nakładam na twarz mam w brzuchu motylki, tak jak wtedy gdy pierwszy raz zobaczyłam mojego Jakuba... A mówi się, że w rzeczy nie można się zakochać... Ach... Dzięki kosmetykowi moje życie nabrało sensu, a z szarej myszki przemieniłam się w pewną siebie Kobietę. Aktywne składniki sprawiają, że podkład jest innowacyjny i poradzi sobie z każdą problematyczną skórą. Buźka wygląda jak z okładki magazynu Elle. Naprawdę! Podkład zatuszuje drobne krosty, plamki a nawet blizny, nie tworząc efektu maski. Twarz wygląda promiennie i naturalnie. To ideał do zadań specjalnych! Poręczne opakowanie sprawia, że używamy kosmetyku do ostatniej kropli. Jest bardzo wydajny i starcza na sporo tygodni przy codziennym użyciu. Szukałam podkładu przez kilka lat i wreszcie znalazłam dla siebie odpowiedni. Lekka formuła sprawia, że kosmetyk szybko się wchłania. Make up trzyma się wiele godzin. Nie ważne czy spędzamy cały dzień w klimatyzowanym biurze czy pół nocy w dyskotece. Czy on ma jakieś wady? Mhmmm... Myślę i myślę. Nie ma! Dla mnie to podkład numer 1. Dermablend dopasowuje się do kolorytu skóry. Jestem bardzo zadowolona z działania kosmetyku. Delikatny zapach działa na moje zmysły. Polecam kobietom w każdym wieku: od nastolatki po elegancką babcię. Francuska jakość czyni z mojej małej łazienki paryski salon kosmetyczny. Vichy dziękuję!!!