Już kilka razy przymierzałam się do kupna tego żelu, jednak patrząc na buteleczkę, myślałam, że jest mniejsza niż inne żele, a dokładniej żel, którego obecnie używam.
Pojemność 150ml, za cenę 4,49zł, więc skusiłam się. W domu okazało się, że mój obecny żel ma taka samą pojemność.

Moja radość była tym większa, gdy po przeczytaniu etykiety dowiedziałam się, że jest to żel przeznaczony głównie do cery trądzikowej (więc jak najbardziej dla mnie).

Bardzo spodobało mi się, że jest pompka, która ku mojemu zdziwieniu jest inna niż np. w mydłach bądź płynach do higieny intymnej - wystarczy ją przekręcić w prawo, aby butelka była otwarta, a gdy chcemy ją zamknąć, przekręcamy w lewo. Nie wydostaje się wtedy niepotrzebny żel, który po prostu idzie na zmarnowanie.


Zapach żelu jest bardzo przyjemny, delikatny, a podczas mycia lekko ulatnia się, jakby stawał się bezzapachowy, bądź z delikatną nutą. Jak podaje producent, jest to żel sensitive, więc i zapach jest sugerujący takie właściwości.

Żel jest niskopięniący, do czego na początku nie miałam przekonania, ale po pierwszym umyciu okazało się, że to świetne rozwiązanie. Nie tworzy praktycznie żadnej piany, tylko delikatna jakby emulsję, dzięki czemu łatwiej spłukuje się wodą, a także bardzo dobrze zmywa makijaż, nie tylko całej twarzy, ale i oczu.

Po umyciu i osuszeniu cera jest gładka, świeża, nie ściąga się, nie jest wysuszona, pory ładnie pozamykane.
Po całej nocy twarz nadal w nienagannym stanie, nie świeci się (nie stosowałam kremu na noc), żadnych nowych, przykrych niespodzianek.

Nie spodziewałam się, że tescowy produkt okaże się tak fajny, lepszy niż jak mój dotychczasowy faworyt z Biedronki.
Chętnie zaopatrzę się w całą, albo chociaż w część serii, myślę, że warto.