Wahałam się pomiędzy Salon Colors a Palette Deluxe, ale w związku z fajniejszym odcieniem padło na SC. Farbę można znaleźć w sklepach, ale nie we wszystkich drogeriach . Szeroka gama kolorów, zwłaszcza blondów. Fanki waniliowych jak i mroźnych odcieni znajdą coś dla siebie. Ja wybrałam 10-2 czyli white ash blond na wodzie utlenionej 9% (plus za to, że producent na butelce podaje taką informację, co rzadko się zdarza w drogeryjnych farbach)
W opakowaniu utleniacz, krem koloryzujący, ulotka, rękawiczki i odżywka w saszetce. Po zmieszaniu farby wychodzi 100ml, ja mam grube i gęste wlosy więc kupiłam dwa opakowania. Farbę można nałożyć za pomocą butelki z aplikatorem która jest w zestawie, ja jednak zdecydowałam się na standardowe zmieszanie farby i użycie pędzla. Farba śmierdzi niesamowicie, dlatego polecam nakładać w pomieszczeniu z otwartym oknem. Zużywa się jej na włosy sporo, bo nie jest gęstej , a raczej lejącej konsystencji (ale nie spływa z włosów, dobrze się nakłada ).
Producent deklaruje rozjaśnienie od dwoch do czterech tonów. Moim wyjściowym kolorem był średni blond z odrostami średni brąz. Farba rzeczywiście rozjaśniła te kilka tonów (także ciemne odrosty do blondu ale nie bardzo jasnego). Efekt wyszedł zbliżony do koloru wlosow modelki na opakowaniu (odcień ten sam, ale kolor nie tak jasny, ciemniejszy gdzieś o jeden ton). Farba nie daje efektu przesadnie mroźnego blondu- w kierunku siwego. Na szczęście. Oznaczenia są tylko trochę mylące, bo według numeracji 2 oznacza opalizujący, a nie popielaty. Pigment dobrze łapie włosy - moje są toporne co do przyjmowania jakichkolwiek farb więc tymbardziej jestem zadowolona że eskperyment z tym odcieniem się udał i mogę cieszyć się chłodnym blondem.
Farbowanie Palette Salon Colors nie naruszyło w żaden sposób struktury moich już i tak zniszczonych eksperymentami włosów. Na pewno wrócę do tej farby za miesiąc :) Polecam