Firmę Miraculum kojarzyłam do tej pory z kremem Pani Walewska, którego daaaawno temu używała moja mama:) Zupełnie przypadkiem, w sklepie bynajmniej nie drogeryjnym, natknęłam się na Grację oliwkową, która zaintrygowała mnie na tyle, że przystąpiłam do lektury treści zawartej na kartoniku:) Krem w swoim składzie zawiera:
oliwę z oliwek, która działa łagodząco i wygładzająco;
koenzym Q10, zwany eliksirem młodości;
olej winogronowy, który hamuje proces starzenia się skóry;
lipogard, utrzymujący odpowiedni poziom nawilżenia.
Cena była tak śmiesznie mała że nad zakupem nie zastanawiałam się nawet chwili. I muszę powiedzieć że jest to jeden z lepszym kremów jakich używałam do tej pory! Pięknie pachnie i ma świetną konsystencję. Jest lekki a zarazem odżywczy. Błyskawicznie się wchłania a skóra po nałożeniu jest delikatna i miła w dotyku, i zarazem pozbawiona tłustej warstwy, tak charakterystycznej dla niektórych kremów regenerujących. Sprawdza się zatem zarówno na dzień pod makijaż, jak i na noc. Co do działania przeciwzmarszczkowego nie mam jeszcze wyrobionego zdania, stosuję go zbyt krótko a i zmarszczki jak na razie nie są moją wielką zmorą:) Już wiem że będę do niego wracać, i na pewno wypróbuję pozostałe kremy z tej linii:)