O firmie Lush dowiedziałam się głównie z blogów Polek mieszkających w Anglii i Irlandii, powiem jest to angielska firma ręcznie produkująca kosmetyki. Cechują się one naturalnością składników oraz tym , że są organiczne. Produkty te wyróżniają się przede wszystkim intensywnymi zapachami, niesamowitymi barwami oraz naturalnością. Zeszłego lata miałam okazję odwiedzić jeden z irlandzkich sklepów i oniemiałam z wrażenia. Pierwsze co daje się zauważyć , a raczej odczuć to zapach. Niesamowita mieszanka owoców, czekolady, wanilii. Nie da się opisać wyglądu serduszkowych mydełek. Skusiłam się na tę odzywkę, bowiem słyszałam o niej wiele pozytywnych opinii. Z racji tego, że od zawsze mam długie włosy , które po myciu dosyć ciężko jest rozczesać postanowiłam wypróbować American Cream. Jest to odżywka, którą aplikuje się na umyte włosy, trzyma parę minut a następnie spłukuje. Pierwsze wrażenie to niesamowite uczucie miękkości i delikatności włosów. Są one wyraźnie wygładzone, nie plączą się oraz nie puszą. A przy tym wszystkim niesamowicie łatwo jest je rozczesać. Moja buteleczka ma 250 g, jednakże odżywka jest bardzo gęsta i przy tym wydajna. Zapach przywołuje nam na myśl waniliowy koktajl, jest bardzo intensywny, ale nie drażniący. Na dowód tego mogę powiedzieć, ze dzień po umyciu nadal czuje ten zapach na włosach. Odzywka ma mleczną barwę. Dodatkowo na opakowaniu jest naklejka z wizerunkiem i informacją przez jaką osobę została ona zrobiona. Mogę pisać o niej same superlatywy, gdyż teraz rozczesanie włosów zajmuje mi 3 minuty. Dzięki naturalnym składnikom stan i kondycja włosów poprawiły się. Jako dodatkowa informację mogę podać, że jeśli przyniesiecie do sklepu 5 pustych opakowań po produktach Lush otrzymacie nowy, pełnowartościowy produkt.