Dostałam ją razem z Aloesowym żelem nawilżającym do ciała z tej samej linii w jakiejś promocji przy zakupie aloesowych rajstop i używam sporadycznie, ale tak jak w przypadku żelu nie podoba mi się zbytnio zapach (jak to go określam - słodkiego zielonego ogórka); rozumiem, że tak mniej więcej pachną produkty aloesowe, ale dla mnie jest to bardziej drażniąca woń niż przyjemna. Sama mgiełka może być, tzn. dozownik jest bardzo dobrej jakości, nie zacina się, nie rozlewa, skuwkę łatwo zdjąć i nałożyć, butelka ładna i dosyć porządnie wykonana, skład - cóż - pozostawia trochę do życzenia (PEG, EDTA itp. , których nie powinno być w rzekomo ekologicznym produkcie; to samo dotyczy żelu). Produkt jest Polski za co duży plus, bo wspieram polskich producentów. Mgiełka działa bardzo drażniąco na oczy (nawet gdy te są zamknięte w czasie aplikacji, to i tak zawsze się coś do nich dostanie), o czym przestrzega zresztą producent, ale nie da się dobrze spryskać twarzy nie trafiając gdzieś w okolice oczu... Strumień jest bardzo skoncentrowany i obejmuje małe partie ciała, nawet rozpylany z odległości. Rozpylany z bliska może ściekać po skórze (ale to logiczne). Płyn nie rozsmarowuje się ani nie rozprowadza łatwo na skórze jak tonik czy woda micelarna, i nie da się go zbyt dobrze aplikować płatkiem kosmetycznym. Jeśli aplikowany w rozsądnych ilościach nie cieknie po ciele. Nie wiem, czy nie brudzi ubrań, bo nigdy go nie stosowałam w wyjściowych, tylko jak byłam w domu, więc nawet nie zwracałam uwagi (ale sprawdzę). Płyn ma konsystencję zbliżoną do toniku, jednak w kontakcie ze skóra nie rozprowadza się jak tonik (pisałam o tym wyżej). Kolor płynu to blada jasna zieleń (czego na zdjęciu nie widać). Pojemność butelki to 150 ml. Ogólnie jest to produkt, bez którego zdecydowanie da się obejść i nie wiem jak to jest z ekspozycją na silne słońce kiedy ma się na skórze ten chemiczny film po "odświeżeniu się", bo być może nie jest to najlepszy pomysł... Aha, skóra po tym produkcie jest w dotyku najpierw klejąca, a potem taka jakby "szorstka" (nie mam na to wrażenie dobrego określenia, ale po przejechaniu po niej dłoniom czuć lekki opór).