Po raz pierwszy spotkałam się z tego typu kosmetykiem i byłam bardzo ciekawa jego działania.

Producent zapewnia widoczne efekty przy stosowaniu serum równolegle z aktywnością ruchową. Od kilku miesięcy tańczę zumbę, co można spokojnie do aktywności zaliczyć. Zwykle po zakończeniu zajęć i pójściu pod prysznic smarowałam się zwykłym, szybko wchłaniającym się masłem do ciała, by szybko się ubrać, pójść do samochodu i wrócić do domu.

Przy okazji testowania tego serum postanowiłam, że będę go używać po treningach (zumba trzy razy w tygodniu i codzienne bieganie). Zdecydowanym plusem, który docenią wszyscy tuż po zakończeniu wyczerpującego treningu jest efekt chłodzący, spotęgowany przez piękny, cytrusowo- miętowy zapach.

Dodatkowo bardzo łatwa w rozprowadzeniu, lekka, kremowa konsystencja pozwala na bardzo szybkie naniesienie kosmetyku. Serum wchłania się natychmiastowo, pozostawiając na ciele efekt odświeżenia i chłodzenia na długo.

Dzięki zawartości L- karnityny, kolagenu, pro- elastyny, kompleksu Lipocell- Slim i bioSlim- Fitness Complex, serum ma działanie: wyszczuplające, antycellulitowe, wygładzające, ujędrniające i uelastyczniające. Aż nie mogę się nadziwić, że to wszystko faktycznie działa. Nie mam pojęcia, na ile jest to skutek efektu placebo, a na ile prawdziwe działanie serum, ale zauważyłam, że ono działa.

Prócz właściwości wyszczuplających, producent zapewnia, że serum ujędrni skórę. Tak też się dzieje. Jest ona gładka i naprężona, widocznie ujędrniona.

Dobra rada po szkodzie: Nie używajcie tego serum na piersi;)