Nie mam dużego doświadczenia z produktami nawilżającymi tej marki. Używałam jedynie jedwabiu z drobinkami, który okazała się bardzo ciekawym produktem, jednak co do zapowiadanego 48h nawilżenia, mam spore wątpliwości.

SOS luksusowy krem został zamknięty w plastikowym ( niezbyt atrakcyjnym) 200mililitrowym opakowaniu. Niestety nie przepadam za taką formą opakowań, ze względu na brak ich funkcjonalności. Dla mnie produkt bez pompki jest słąbo atrakcyjny.

Konsystencja bardzo lekka, wchłaniająca się w ekspresowym tempie, umożliwiająca szybkie przyodzianie bez obaw o zabrudzenie odzieży. Produkt nie pozostawia na skórze tłustego filmu, a jego przepiękny świeży zapach pozostaje z nami na bardzo długo i to właściwie jest jedyny luksusowy akcent tego produktu. Zapach jest cudowny i przypadł mi do gustu od pierwszego otwarcia pudełeczka.

Należy wspomnieć o charakterystyce mojej skóry; należę do osób mogących pochwalić się skórą niezbyt wymagającą, radzącą sobie bez większego nawilżenia. I w tym przypadku krem od Eveline sprawdził się bardzo dobrze. Nawilżałam nim górną partię ciała ( ze względu na przepiękny zapach) codziennie wieczorem. Po użyciu skóra stawała się jedwabiście gładka, ukojona i bardzo sympatycznie nawilżona. Niestety z samego rana skóra nie była już tak przyjemna w dotyku, dlatego śmiem twierdzić, ze nawilżenie nie jest aż tak dogłębne jak twierdzi producent.

Podsumowując: krem o bardzo przepięknym zapachu z luksusem nie ma zbyt wiele wspólnego. Świetnie radzi sobie w ekstremalnych momentach ( np. po opalaniu), jednak jego nawilżenie jest krótkotrwałe i zabieg należy powtarzać bardzo regularnie dla uzyskania jedwabiście gładkiej skóry. Przypuszczalnie krem nie poradzi sobie zbyt dobrze ze skórą skłonną do częstych przesuszeń, gdyż na mojej niezbyt wymagającej spisał się jedynie na 3.