Od bardzo dawna katowałam moje włosy prostownica i suszarką, przez co stały się strasznie suche i zniszczone, przy myciu i czesaniu wypadały jak szalone. Postanowiłam, że zacznę o nie bardziej dbać. Zrezygnowałam z codziennego prostowania włosów, ale niestety z suszarki nie potrafiłam. O oleju kokosowym Vatika dowiedziałam się z bloga pewnej ?Włosomaniaczki?. Oprócz tego przeczytałam jeszcze więcej opinni na jego temat, po czym zdecydowałam się na jego zakup. I tak oto zaczęła się moja przygoda z nim. Zamówiłam go na allegro, ponieważ nie mogłam go dostać w żadnym innym sklepie. Na próbę kupiłam opakowanie o pojemności 150ml, a kiedy już go miałam w domu od razu zaczęłam testowanie. Miałam nadzieję, że ten olej sprawdzi się na moich włosach. I tak właśnie było !

Olej zamknięty jest w jasnozielonej, plastikowej buteleczce. Można nabyć go w opakowaniach o pojemności takiej jak kupiłam, czyli 150ml jak również 300ml.

W temperaturze pokojowej olejek ma konsystencję stałą, więc przed użyciem wystarczy go podgrzać, aby zmienił swój stan na ciekły. Ja swój wkładam do kubka z ciepłą wodą i po ok. 30sek-1min wyciągam i olej nadaje się do użycia.

Olejek Dabur Vatika ma w swoim składzie same naturalne składniki. Przeważa tam oczywiście olej kokosowy, ale również znajdują się tam inne składniki tj. amla, henna czy ekstrakt z cytryny. Już po pierwszym użyciu widać, że produkt dobrze odżywia naszą czuprynę. Włosy stają się miękkie i takie ?mięsiste?. Nadaje im blasku i gładkości, intensywnie je nawilża i ułatwia rozczesywanie z którym miałam straszny problem, ponieważ moje włosy miały tendencje do plątania się. Dużym plusem jest to, że używając go na skalp nie podrażnia nam skóry i nie tworzy łupieżu. Zapach jest dość intensywny i nie każdemu może przypaść do gustu, mi jednak on nie przeszkadza. Dzięki temu produktowi wypadanie moich włosów ograniczyło się do minimum.

Olejku zazwyczaj używam codziennie lub co drugi dzień nakładając go na całą noc. Nawet przy tak częstym stosowaniu produktu jest on strasznie wydajny, bo potrzeba nam jedynie odrobina, aby naolejować nim nasze włosy. Zmywam go szamponem Babydream, ponieważ słyszałam, że szampon nie zawierający SLS-u lepiej sprawdzi się przy oczyszczaniu czupryny z oleju.

Jeszcze półtora miesiąca temu na głowie miałam suche druty, a dzięki temu olejowi, moje włosy odzyskały życie. Wiem, że przede mną jeszcze długa droga do tego, aby mieć naprawdę zdrowe włosy, ale widząc efekty jakie osiągnęłam dzięki niemu mam motywację do dalszej, intensywnej pielęgnacji swoich włosów. Trzeba jednak pamiętać, że najważniejsza jest systematyczność ! Bardzo polecam!