Niestety, musze zepsuć rewelacyjną średnią ocen tej maski.
Kupiłam ją na promocji w aptece, ponieważ potrzebowałam na szybko czegoś, co może zregenerować moje zniszczone włosy. Zdecydowałam się na tę maskę z proteinami mlecznymi, która zebrała wiele pozytywnych opinii.
Uzbroiłam się więc w trochę gotówki i cierpliwość.
Cierpliwie używałam tej maski przez kilka miesięcy.
Na początku byłam zachwycona chociażby gęstą konsystencją i cudownym zapachem ( budyń waniliowy!). Nie szczędziłam tej maski, a mimo to nie ubywało jej dużo. Nie szczędziłam też czasu- trzymałam ją na włosach od 20min do niekiedy nawet godziny, czasem używając dołączonego do maski czepka. Łatwo się wydobywa z nietypowego opakowania (plastikowego słoiczka z fajną, praktyczną zatyczką), nie spływa z włosów, dobrze się nakłada i równie dobrze spłukuje.
Poza tym producent chwali się brakiem zawartości parabenów i slsów w składzie.Po prześwietleniu składu widzimy, że nie są to puste słowa. Maska zawiera emolienty, wysoko proteiny mleczne, laktozę, ekstrakt z miodu, olej migdałowy, ekstrakt z henny, glicerynę, lanolinę , jeden lekki silikon, zapach. Wszystkie najlepsze składniki są wysoko!
Pomimo bogatego składu produkt w ogóle nie obciąża włosów.
I do tego momentu wszystko byłoby idealnie, gdyby nie...
działanie.
Które nie jest dobre. Jest w porządku, nie jest fatalne, ale maska nie jest bardzo dobra, a tymbardziej rewelacyjna. Widać poprawę w stanie włosów, ale wlosy jak były zniszczone tak są. Ten produkt ich nie odżywia, nie regneruje i nie nadaje połysku (to wszystko są obietnice producenta). Jestem zawiedziona tym produktem, bo spodziewałam się przynajmniej bardzo dobrej maski, a okazała się być zupełnie przeciętną, do której nie chce się wracać. Nie polecam, zwłaszcza do włosów zniszczonych.