Obuwie zimowe dla młodszych dzieci do rozmiaru 26 - różne modele
Miałam taki okres, gdzieś za "żółtodzioba", kiedy żaden biustonosz na mnie nie pasował. Wypłakiwałam się mamie, że mam jakieś dziwne piersi, zachodzące pod pachy, przez co fiszbiny boleśnie wbijają mi się w biust od zewnętrznej strony. Ekspedientki, jak to ekspedientki, miłe, z nosem w przebieralni, pomagały mi te staniki "profesjonalnie" dobrać - a i tak wszystkie były równie niewygodne.
Dopiero gdy odkryłam pewne "niepopularne" w Polsce firmy (Panache, Freya...), gdy trafiłam na prawdziwych stanikowych ekspertów, okazało się że wcale nie mam rozmiaru 75D-E, tylko 65G. Że moje piersi są zupełnie normalne, tylko noszone do tej pory staniki miały zły rozmiar - w "normalnych" sklepach taki rozmiar, jak 65G, jest nie do kupienia, więc "profesjonalne" ekspedientki, albo z niewiedzy (u nas w Polsce miseczka G jest błędnie pojmowana jako wiadro na biust, nikt tego nie produkuje), albo żeby zarobić, dobierały jak dobierały.
A ja z niewiedzy miałam błędne przekonanie, że kupując Triumpha inwestuję w dobry stanik ;)
No to taki przydługi wstępniak do mojej recenzji kozaczków Bartek. Bo sytuacja analogiczna.
Bartek jest w Polsce niezwykle popularny, głównie poprzez usilne działania promocyjne prowadzone przez ludzi wydających znak Zdrowej Stopy (oni powinni być chyba niezależni?). Jest to jakaś szopka po prostu, przez jakiś czas ludzie ze Zdrowej Stopy jeździli po sklepach Bartek z Akademią Zdrowej Stopy - na pytanie "jakie powinny być dobre buty dla dziecka" odpowiedzieli mi wprost "takie jakie można dostać w sklepie Bartek" :D
Eksperci ze Zdrowej Stopy wypowiadają się także na sponsorowanym forum eksperckim Zdrowe Stopy na gazeta.pl - u góry znaczek Bartek, w treści postów natrafiłam na treści w stylu że nie mogą pisać o innych markach na forum Bartka ;)
Najśmieszniejsze w tej patologicznej sytuacji, gdzie eksperci wydający ogólnopolski znak Zdrowej Stopy, są tak blisko związani z jedną firmą, jest to że obuwie Bartek zalecenia Zdrowej Stopy spełnia tak średnio na jeża ;)
Tylko ludziom założeń Zdrowej Stopy, zupełnie porządnych zresztą, nie chce się czytać, więc sytuacja wygląda, jak wygląda. Jak tylko temat dobrych butów przewija się pod piaskownicą, to momentalnie słyszę "nie będę szczędzić dziecku na butach, więc kupiłam Bartki".
Zaufanie do marki, jak i do "profesjonalnych" ekspedientek tam pracujących jest tak ogromne, że od tygodnia półbuty Bartek obcierają 2,5-letnią córeczkę znajomych w paluszki, a ona w bucikach nadal chodzi, bo rodzice twierdzą że to przecież Bartki no i że ekspedientka przecież dobierała, a ona się zna przecież! Co prawda im się te butki wyglądały przymałe, ale większych nie było a ekspedientka stwierdziła, że są OK, więc... To ich słowa...
Długi czas myślałam, że córka ma szczupłe stopy. No tak, najpopularniejsi producenci obuwia w Polsce, czyli Befado i Bartek - szyją buty baaaardzo szerokie, więc w odniesieniu do nich...
Później się skapnęłam, mierząc buty Superfit, Ecco, Garvolin, Naturino, że stópki córki wcale nie są szczupłe, że w bucikach marek, które mają zróżnicowaną tęgość (system WMS) córce pasują buciki o szerokości M - czyli tej średniej.
Obuwie Bartek na nią nie pasuje, jest za szerokie, jakiego modelu bym nie mierzyła. Oczywiście ekspedientkom podobał się każdy ;) Ale to wiadomo ;) Bądźcie czujni w kwestii tęgości bucików!
I teraz kozaczki.
Gdyby nie mąż, to bym tych butów nie kupiła. Nie były idealne, w ogóle nie wiem co mnie do tego Bartka podkusiło iść. Ale mąż agitował (jak to facet w sklepie, byle szybciej), ekspedientka też, to wymiękłam, i żałuję ogromnie.
Z całej kolekcji zima 2009/2010 jakkolwiek elastyczną podeszwę w rozmiarze 25 miał tylko model ten z pierwszego zdjęcia, w przygaszonym liliowym kolorze, na 3 rzepy, reszta kolekcji miała betonowe podeszwy. But wydawał mi się zbyt potężny, masywny, ale ekspedientka oczywiście swoje, że w zimie 2 skarpetki a poza tym mają 3 rzepy, można wyregulować, więc super fantastycznie jest, tylko brać.
Jak tylko wyszłyśmy ze sklepu i ucichł jazgot tej sprzedawczyni, to już miałam wątpliwości, czy te buty to dobry zakup. No ale najgorsze nie były, więc...
Efekt taki, że córka po zimie spędzonych w tych obłędnych, masywnych kozakach zaczęła zawijać stopy i ciągać je za sobą. Stopniowo, stopniowo - nie od razu zauważyłam. Teraz ma świetnie dobrane buciki, ale nadal te stópki zawija. Nie robiła tego nigdy wcześniej, zmiana nastąpiła ewidentnie podczas używania kozaków Bartek.
Zalety: są ładne (no ale są tego konsekwencje - więcej ważą, są sztywniejsze, te kilka warstw skóry naszyte na kupę dla estetyki nie jest bez znaczenia dla wygody), i mimo braku jakiejś konkretniejszej pielęgnacji dobrze zniosły zimę.
Ale co mi po tym?
To jest problem, o którym aż strach mówić na forum publicznym, z racji narodowego uwielbienia dla butów Bartek. Te buty wcale nie są aż tak rewelacyjne. Są ciężkie, sztywne, kilka warstw skóry naszytych na kupę, dla stworzenia ładnych wizualnie efektów dodatkowo usztywnia bucik. Mają profilowaną wkładkę (której nie zaleca Zdrowa Stopa, nie ma jej też żadna ze znanych mi szanujących się firm produkujących obuwie dla zdrowych dzieci). Większość modeli ma nieelastyczną, niepracującą podeszwę. Są szeroooookie, odpowiednie na szerokie stopy. Nic w tym złego - dzieci z szerokimi stopami też muszą mieć butki dla siebie. Ale czemu są wciskane wszystkim dzieciom, jak popadnie? Te w mniejszych rozmiarach mają jak jeden mąż sztywny, wysoki zapiętek (i sandałki, i inne modele), podczas gdy Zdrowa Stopa wysoki zapiętek zaleca tylko dzieciom uczącym się chodzić, tym które już dobrze chodzą wystarczy zagłębienie stabilizujące piętkę.
Te bladoróżowe kozaczki i tak nie były złe. Ta podeszwa zginała im się jako tako, góra bucika nie była przesadnie przekombinowana - no wybrałam najlepszy model z całej kolekcji. Ale i tak były zbyt masywny, zbyt szeroki, zbyt "słoniowaty".
Już wcześniej nie miałam zbyt dobrego zdania o bucikach Bartek, zraziła mnie ta namolna propaganda, zniechęciły poszczególne mierzone modele, teraz gdy kupiłam i się przekonałam jak jest - to już całkiem ;)
Te butki, jakieś wybrane modele o elastyczniejszej podeszwie, o nieprzekombinowanej cholewce, gdyby tej profilowanej wkładki nie było, szczególnie te w większych rozmiarach sprawdziłyby się fajnie, ale u dziecka o wybitnie tęgiej stopie.
W ogólnym przypadku te buty to nic specjalnego. Osoby które tak się nimi zachwycają w większości przypadków po prostu nie widziały naprawdę dobrych bucików ani naprawdę dobrego doradzania w wyborze bucików. Ja też się kiedyś podniecałam stanikami Triumph ;)
Polecam lekturę zaleceń Zdrowej Stopy określających idealny bucik. Żeby nie dać sobie wcisnąć kitu w sklepie.
Zalety
Ładne,
Porządnie uszyte i sklejone,
Dobrze przetrwały zimę.
Wady
Ciężkie, masywne, słoniowate - córka po zimie w nich zaczęła "zawijać" nóżkami,
Większość modeli ma sztywną podeszwę (te nasze, bladoliliowe, jeszcze jako-taką),
Większość modeli ma ozdobnie naszyte kilka wartsw skóry na kupę, co zmniejsza elastyczność buta (nasze były i tak wyjątkowo proste, jak na Bartka),
Profilowana wkładka - zbędna nawet zdaniem propagującej Bartki Zdrowej Stopy,
Bardzo szerokie - dla nas to wada, dla innych może zaleta ;)