Taaaaaak, wiem jaką opinię mają laktatory w kształcie gruszki :) Prymitywne, tanie, i do niczego :) A ja będę bronić :)

Położne w moim szpitalu z założenia dokarmiały dzieci z butelki, co w połączeniu z moimi płaskimi brodawkami kiepsko rokowało na przyszłość. Już następnego dnia po narodzinach córeczki poprosiłam rodziców o kupno laktatora. A oni tam się nie znają, kupili co im baba w aptece dała - czyli odciągacz Sanity.

No i tu będzie pierwszy plusik tegoż wynalazku. Na mojej sali "pompowały się" wszystkie kobitki (z racji tego nachalnego dokarmiania przez położne problem był powszechny). Na początku w piersiach tego mleka jest dosłownie kilka mililitrów. One z tymi ogromniastymi pompami, a ja z małą "gruszeczką". Te kilka mililitrów które one odciągnęły ledwo zdołało zwilżyć czeluście mechanizmu prawdziwego laktatora. Ja co odciągnęłam, każdą kropelkę - wlewałam do malutkiej buteleczki (takiej po mleku RTF) i podawałam juniorowi.

Po powrocie do domu z laktacją nadal było nie za dobrze. Posłałam męża po lepszy laktator. Padło na Avent Isis. Wybulił za niego krocie - niemal 200zł (na allegro było taniej, ale on był potrzebny na już). Siadłam z tą maszynerią, zaczęłam pompować, i zonk - z tą nakładką laktator w ogóle nie zasysał. Bez nakładki było lepiej, ale daaaaleeeeeeko mu do siły z jaką ciągnął Sanity. Mimo posiadania lepszego z pozoru laktatora - używałam i tak "gruszki".

Siła z jaką "ciągnął" odciągacz pokarmu Sanity była na tyle duża, że poradził sobie dość szybko z płaskimi brodawkami - i mogłam w końcu karmić wyłącznie z piersi.

Ale odciągacza Sanity używałam nadal, np. by podać dziecku probiotyk. Nie opłacało mi się sterylizować wszystkich części laktatora Avent Isis + butelki po to by odciągnąć 10 ml mleka potrzebnego do roztworzenia kapsułki Lacidofilu. A tak brałam "gruszkę", rachu ciachu i po sprawie.

Tak więc mimo tego, że nie jest wyrafinowany sprzęt, to ma swoje zalety i są sytuacje kiedy sprawdza się super. Nie można go pochopnie krytykować.