Z trądzikiem młodzieńczym mam styczność już wiele lat. Oczywiście próbuję z nim walczyć, niekiedy skutecznie, a czasem nie. Zachęcona pozytywną opinią koleżanki postanowiłam pobiec w podskokach do apteki po to cudo.
Jeśli chodzi o dostępność- z pewnością dostaniemy go w każdej przyzwoitej aptece. Cena waha się od kilkunastu do dwudziestu zł. Ja oczywiście zapłaciłam maksymalną stawkę. Opakowanie zwykłe, typowe dla suplementów. W środku było 30 tabletek, czyli idealnie na miesiąc regularnego stosowania, gdyż należy brać tylko 1 dziennie. Nie są wielkie, więc połykanie nie jest trudne.
Naturalne składniki mają mieć zbawienny wpływ na cerę trądzikową. Specyfik zawiera m.in. witaminę B6, wyciąg z zielonej herbaty, cynk, witaminę PP, wyciąg z korzenia mniszka lekarskiego, laktoferynę oraz wyciąg z fiołka trójbarwnego. Czy są skuteczne? Na dłuższą metę nie. Wydaje mi się, że mój organizm przyzwyczaił i uodpornił się na Visaxinum po zużyciu 15 tabletek (ok. 2 tyg stosowania). No cóż, wszystko, co piękne szybko się kończy. Resztę tabletek wykończyłam w kilku krótkich, pięciodniowych "kuracjach" i tu sprawdziły się dobrze. Oczyściły skórę i złagodziły wysyp niespodzianek.
Nie wrócę do niego i zdecydowanie odradzam problematycznym cerom. Z autopsji wiem, że nic nie pomoże na trądzik tak jak zdrowa dieta bez słodyczy.