Włosy farbowałam odcieniem L 7.1 Islande (popielaty blond). Kolor wyjściowy był bardzo podobny do koloru farby, więc traktowałam ją jako odświeżenie koloru.

Postanowiłam pierwszy raz samodzielnie pofarbować sobie włosy. Wyszło mi całkiem nieźle. Zrobiłam to ręcznie, nie użyłam ani pędzelka ani załączonego pojemnika. Mocno wmasowywałam produkt w skórę głowy i końce, całość przypominała proces mycia szamponem, z tym, że o wiele dokładniejszy. Farba idealnie pokryła włosy, nawet odrosty. Kolor wyszedł równomiernie. Zapach jest strasznie duszący, to zdecydowanie największa wada. Konsystencja jest odpowiednia, nie spływa z włosów.

Mam bardzo zniszczone, słabe końcówki, więc bałam się, że specyfik pogorszy ich stan. Na szczęście nie stało się nic negatywnego. Pozytywnego też nie. Po prostu włosy zareagowały na farbę obojętnie.

Kolor faktycznie jest lśniący. Włosy pięknie błyszczą. Odżywka załączona do farby przedłuża trwałość koloru. Co prawda, delikatnie się wypłukuje (całkowicie normalne), ale jest to długotrwały i równomierny proces. Zblaknięcie koloru zauważyłam dopiero po kilku tygodniach.

Jestem zadowolona. Nie wrócę już do tego koloru mimo, że jest śliczny, ale z całą pewnością będę regularnie używać farb Recital Preference od Loreal po rozjaśnieniu włosów, już w jaśniejszych odcieniach.