(Nie)zwyczajna (Edipresse Książki)

0 kupi ponownie
0 dodanych recenzji
Zobacz wszystkie opinie (0)

O produkcie

Jeśli komuś wydaje się, że życie nastolatki jest proste… chyba zapomniał, jak to jest. Zabieganie o akceptację otoczenia, sprostanie oczekiwaniom innych, pierwsze miłości i gorycz rozczarowań. Do tego męczące próby rozstrzygnięcia kim chcę być i do czego dążyć, pogmatwane relacje z rodzicami i rówieśnikami oraz morze sprzecznych emocji, w których łatwo się pogubić… Właśnie przed tymi dylematami staje bohaterka (Nie)zwyczajnej – Comet.

Samantha Yong swoją twórczością wpisuje się w bardzo popularny dzisiaj nurt literatury Young Adult i New Adult kierowany do nastolatków oraz osób w wieku 18-25 lat, które wkraczają w dorosłość i dojrzałe związki. Autorka tworzy powieści usnute z delikatnych, ulotnych uczuć. Jej historie o młodych ludziach wchodzących pomału w świat dorosłych, przeżywających swoje pierwsze zauroczenia i zawody miłosne uwodzą swoją subtelnością i niejednokrotnie budzą nostalgiczne wspomnienia. Opowiadają też o problemach typowych dla nastolatków, które niejednokrotnie są problemami społecznymi. Nie inaczej rzecz ma się w przypadku (Nie)zwyczajnej.

W powieści tej Young opowiada historię szesnastoletniej, wrażliwej dziewczyny Comet, tak skrytej, że swoje prawdziwe ja odkrywa jedynie w skrzętnie skrywanych przed światem wierszach. To na papier potrafi przelać wachlarz uczuć, z którymi często trudno jej sobie poradzić.

Przez resztę lekcji zatracałam się w szaleńczych myślach i obawach. Jeśli Tobias pokazał moje wiersze Steviemu Macdonaldowi i jego grupie idiotów, moje życie właśnie się skończyło. Już nigdy nie zostawią mnie w spokoju. A co, jeśli zrobił zdjęcia? I jutro wejdę do szkoły, i zobaczę moje wiersze poprzyklejane do ścian?

Albo gorzej... Znajdę je w internecie, gdzie już nie będą anonimowe. Przewróciło mi się w żołądku. Moja noga podrygiwała pod stołem w zdenerwowaniu, a ja wyobrażałam sobie swoje życie w tym liceum, jeśli moje przyjaciółki i koledzy z klasy położyliby na nich łapę. Rozszarpaliby mnie na strzępy.

Niektóre wiersze były bardzo osobiste.

Skrzywiłam się, przypomniawszy sobie, że napisałam wiersz o moim pierwszym pocałunku. Nie. Nie, do cholery, nie! Napisałam go, by pozbyć się tego wspomnienia z głowy, tak jak robiłam z większością moich zmartwień i problemów. Miał być zabawny, miał mnie pocieszyć, ale w niewłaściwych rękach... Będę upokorzona.

Comet czuje się samotna – nie jest osobą rozrywkową, stroni od hałaśliwych, młodzieżowych imprez, co spotyka się z niezrozumieniem ze strony otoczenia. Jest traktowana jako trochę „dziwna” - tajemnicza i inna. Ma co prawda dwie przyjaciółki, ale różnie się jej z nimi układa – Vicki i Steph są od niej zupełnie różne i nie zawsze łatwo jest się im dogadać. Najgorszy jest jednak dla dziewczyny brak zainteresowania ze strony rodziców – oboje są artystami przebywającymi częściej we własnych światach niż w tym rzeczywistym. Obecność Comet ledwo zauważają, nie mówiąc już o trosce, czy wszystko u niej w porządku. Dopiero pojawienie się w szkole przystojnego Amerykanina – Tobiasa Kinga , który okaże dziewczynie zainteresowanie spowoduje, że zacznie się ona otwierać i mówić o swoich uczuciach. Pomoże w tym kiełkująca między nią, a nowym wzajemna fascynacja.

- Pytałeś o moim rodziców. O to, czy będą mieć coś przeciwko temu, że tu jesteś. Nie będą mieć, Tobias. Im nie zależy.

Zmarszczył brwi i pochylił się. Łokcie wsparł na kolanach. – Co to oznacza?
Mimo że moje serce przyśpieszało na myśl, że ktokolwiek mógłby się dowiedzieć o relacji między mną a rodzicami, pragnęłam, by Tobias wiedział, dlaczego napisałam te wszystkie wiersze. Dlaczego powstał ten, który spodobał mu się najbardziej.

- Nie chcieli mnie. Jestem wpadką. – Oparłam się o poduszki, by było mi wygodniej. – Zawsze trzymali mnie na dystans, nawet gdy byłam mała. Wtedy nie wiedziałam, że można inaczej. Ale jeśli mam być szczera, Carrie, moja mama, wtedy była mną bardziej zainteresowana niż teraz. Marginalnie, ale jednak. Musiała być. Tata zawsze był nieco bardziej entuzjastyczny. Ale gdy dorosłam i stałam się bardziej niezależna, Carrie straciła dla mnie zainteresowanie. Tata też. Nie wiedziałam, co zrobiłam nie tak. – Przewróciłam oczami czując, jak wzbiera we mnie gorycz. – Wciąż nie rozumiem. Myślę, że oni wmawiają sobie, że tak jest okej, że są artystami, a artyści są trochę egoistyczni. Ale nie wszyscy artyści, którzy są rodzicami, muszą tacy być. Kobiety i mężczyźni mogą pisać książki i malować obrazy i wciąż być dobrymi rodzicami. Tylko nie Kyle i Carrie Caldwellowie! – prychnęłam.

Dziewczyna przez brak akceptacji ze strony najbliższych ma problem z nawiązywaniem bliższych znajomości – jest zbyt nieśmiała i zamknięta w sobie. Nie lubi być w centrum uwagi. Jedynym przejawem indywidualizmu i chęci zaznaczenia swojej obecności są jej niecodzienne stylizacje.

 - Jak na kogoś, kto najwyraźniej jest nieśmiały, nie ubierasz się, jakbyś nie chciała być zauważona.
 - Bycie nieśmiałym nie oznacza, że chce się być niezauważonym – odparłam z zaciętością. Ton głosu sprawił, że Tobias uniósł brwi. – Czasami trudno jest mi rozmawiać z osobami, których dobrze nie znam, bo... Sama nie wiem. Chyba się martwię tym, co o mnie pomyślą – wyjaśniłam pośpiesznie. – Że uznają mnie za nudną czy głupią. Nie chcę tak myśleć, Tobiasie. To, że martwi mnie zdanie innych, nie jest wyborem. Chciałabym być bardziej jak Steph lub Vicki, które potrafią rozmawiać z każdym, nawet z chłopakami, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie. (…) Nie rozumiesz, Tobias? To... – Wskazałam na ubrania. – ... jest mój sposób na walkę z dziewczyną, która nie chce się z nikim dzielić swoją poezją. To jest ta część mnie, która stara się nie przejmować tym, co ktoś o niej myśli. Jestem dumna z siebie, gdy idę ulicami, mając na sobie ubrania, które chcę nosić, bo to oznacza, że bronię osoby, którą jestem. Chciałabym... Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo bym chciała mniej się przejmować tym, co ktoś o mnie myśli. Nieważne, czy chodzi o ubrania, czy o słowa, które przelewam na papier. Ale przejmuję się. Aż za bardzo. I chyba nie jestem jeszcze wystarczająco silna, by pozwolić komuś czytać moje prace. Okej?

Przyjaźń z Tobiasem i rodzące się między nimi uczucie pomoże dziewczynie rozkwitnąć i zacząć realizować swoje pasje. Zrozumie, że o swoją przyszłość musi powalczyć i wyjść ze swej bezpiecznej skorupy. Kiedy związek Comet i Tobiego zacznie na dobre rozkwitać, cieniem na ich szczęściu położy się śmierć szkolnego kolegi, zarazem kuzyna Tobiasa – Stiviego. Załamany Tobias po części siebie obwinia o śmierć kuzyna. Wyrzuty sumienia spowodują, że odsunie się od Comet i swoją obojętnością sprawi dziewczynie ogromny ból.

- Mówię o tym, że celowo chcesz mnie zranić.

Prychnął.
- Jak zwykle zapatrzona w siebie, co?

- Ja? – obruszyłam się i gwałtownie przysunęłam się bliżej. Oczy Tobiasa zapłonęły. – Ja jestem zapatrzona w siebie? Odkąd Stevie umarł, cały czas myślałam tylko o tobie, o tym, jak ty się czujesz. I założę się, że ty ani razu nie zastanowiłeś się, jak czuję się ja. Nawet nie zauważyłeś, że nie było mnie w szkole! Jestem dla ciebie jak duch. – Moje usta zadrżały, a oczy wypełniły się łzami, ale powstrzymałam się od płaczu. – Wiem, że mnie winisz, ale nie ja jestem winna temu, co przydarzyło się Steviemu. Nie wezmę tego na siebie. To nie przeze mnie. Zawsze będę żałować tego, że nie starałam się bardziej, że nie próbowałam powiedzieć o nim komuś, kto mógłby pomóc i go powstrzymać, ale nie wolno winić mnie za wybór, jakiego on dokonał. Ani ciebie. Nie jesteś winny, Tobias. Nie jesteś winny temu, że wybrałeś mnie zamiast jego. I nie powinieneś żałować swojej decyzji, bo dzięki niej ani ja, ani ty nie zostaliśmy wciągnięci do jego świata. Ale jeśli chcesz się mylić i obarczyć winą siebie i mnie, to proszę. Zrób to. Możesz mnie nienawidzić, ranić i ignorować, ale ja tego nie kupuję. Nie pozwolę, byś sprawił, że znów będę się czuć bezwartościowa i niekochana.

Czy młodym ludziom uda się posklejać to, co zostało zniszczone i uwierzą, że zasługują na szczęście?

Opinie

Metamorfoza pokoju dziecka